czwartek, 8 lipca 2010

Pardus

Z racji długiego siedzenia przy maszynie dałam się niedawno sprowokować do przetestowania paru dystrybucji Linuksa.
Jako, że w tej chwili mogę sobie pozwolić na eksperymenty wirtualne - no to zabawę czas było zacząć od zainstalowania nowej wersji Virtual Boksa 3.2.
Szybka instalacja i ... szybki powrót do wersji 3.1, czyli jeszcze z czasu, kiedy VB był sygnowany znakiem Sun, a nie Oracle. Niestety, na razie dla mnie wersja 3.2 jest gorsza od poprzedniej. Utworzone maszyny są niestabilne i tracą połączenia z wirtualnymi dyskami. Ogólnie pracują dużo wolniej. No, ale do sprawy.
Z różnych, mało znanych Linuksów zainstalowałam sobie na VB Simple Mepis, Pardus,Trisquel 3.5 i Chakra-panora alpha 5.
I moim skromnym zdaniem - jedynie Pardus ma u mnie szanse na instalację na dysku rzeczywistym. Dlaczego? Bo działa niesamowicie szybko na VB, jeśli tak samo będzie na dysku - to jest to rewelacyjny system ze środowiskiem KDE. Jego inność - to również zupełnie inny system paczek. Manager plików to PiSi, a paczki posiadają rozszerzenie .pisi.
Pomimo małej ilości "wyznawców" tej tureckiej dystrybucji ilość dostępnych programów jest absolutnie wystarczająca dla swobodnej pracy na desktopie. Wersje przerobionych paczek należą do najnowszych wydań. Istnieje również malutkie forum polskie Pardusa Pardus Linux PL
Nie rozgryzłam jeszcze jednego problemu z Pardusem, mianowicie to distro ma dwa obrazy płyt ISO, jeden, który jest obrazem instalacyjnym, drugi - liveCD, ponoć bez instalatora.
Jak pobierałam obraz na VB, to ściągnęłam sobie liveCD ISO i z tegoż obrazu (bez wypalania) zainstalowałam Pardusa wirtualnie.
Drugi obraz ściągnęłam do instalacji na dysk - wypaliłam na płycie, komputer się uruchomił, ale, niestety, system się nie zainstalował, wygląda to tak, jakby nie było w tym obrazie instalatora. Nie ma tam też funkcji liveCD. Wot, taka ciekawostka. Jak będę w pobliżu sklepu - nabędę płytkę DVD (obrazy są ponad 900 MB) i wypalę ten sam obraz, z którego robiłam instalację na VB, ciekawe, czy się uda.
No i to tak. Na blogu - nowość, narzędzie do eksperymentowania z wyglądem, trochę się tym pobawię jeszcze.
Na Forum Mint PL coraz więcej użytkowników, "dorobiłam się" funkcji "junior - admin". Ostatnio z tak zwanych osobistych względów - typowy dołek, trochę zaniedbałam forum, myślę jednak, że jeszcze mnie nie skreślą.
A, nareszcie pozbierałam się i zainstalowałam służbowego, najnowszego Minta 9 na dysk. Jak zwykle, pracuje to szybciej od Ubuntu. Moim zdaniem, gdyby Mint miał wygląd i pewne ustawienia takie, jak w Ubuntu (chociażby ustawienia menu i paneli), to byłby moim zasadniczym systemem z racji szybkości pracy.
No i to tyle na dziś. Plus obrazki z Pardusa:



czwartek, 13 maja 2010

Zwalczyłam bestię!

Po paru dniach kopania w Google znalazłam sposób na sterowniki do mojej karty graficznej.
Sposób w sumie bardzo prosty. Żadnego dodawania do black list (bez sensu, i tak moduł siedzi w Kernelu, mówię o noveau).
Wchodzę w Synaptic i zaznaczam do zupełnego odinstalowania wszystkiego, co ma "nvidia" w nazwie, zostawiając na wszelki wypadek xorg z końcówką nv.
Następnie w terminalu:
sudo apt-get install nvidia-current
sudo apt-get install nvidia-current-modaliases
sudo apt-get install nvidia-common
sudo apt-get install nvidia-settings

Ciąg dalszy znalezionego w sieci poradnika:
sudo dpkg-reconfigure jockey
sudo dpkg --configure -a
sudo apt-get install -f

reboot
wywołuje we mnie mieszane uczucia, ponieważ otrzymuję odpowiedź systemu, że pakiet jockey nie jest zainstalowany, chociaż widnieje on w Synapticu.
Po reboocie mam stan:
System sie uruchomił w trybie graficznym, choć w rozdzielczości 1024x768. Próba wywołania w terminalu
sudo nvidia-settings
- odpowiedź błąd, nie ma takiego....
No to co zrobić? Wchodzę w System -> Administracja -> Sterowniki i każę włączyć sterownik. Sterownik jest ...pobierany z sieci, system nie widzi tego, co już ma w sobie.
OK. pobrał, włączył, reboot, znowu niska rozdzielczość, ale
terminal:
sudo nvidia-settings tym razem działa, tyle, że "nie mam praw" i tak dalej.
OK. Korzystam z terminala roota (mam osobisty wstręt do czystej konsoli) i tu wpisuję
nvidia-settings
Działa. Zapisuję swoją konfigurację, reboot i znowu nie ta rozdzielczość. Ale to mija po powtórnym reboocie.
Już na dziś za każdym razem system wie, na jakim xorg.conf ma się uruchomić.
Natomiast kosmetyka Grub2 u mnie polegała na wykonaniu:
Orginalne źródło poradnika: http://forums.debian.net/viewtopic.p...art=15#p276025 (autorstwa vortex7)
Krok 1: Edytuj plik /etc/default/grub:
Kod:

sudo gedit /etc/defaul/grub

edytujemy plik /etc/default/grub i zmieniamy linię (numer 1:
Kod:

#GRUB_GFXMODE=640x480

na:
Kod:

GRUB_GFXMODE=1024x768

Krok 2: Dodanie (na samym końcu) w pliku /etc/grub.d/40_custom linii:
Kod:

set gfxpayload=1024x768

Można tego dokonać wywołując poniższe polecenie:
Kod:

echo "set gfxpayload=1024x768" | sudo tee /etc/grub.d/40_custom

Krok 3: Aktualizujemy gruba:
Kod:

sudo udpate-grub

Krok 4: Uruchamiamy ponownie komputer.

Mogłam ustawić swoją, 1280x1024, ale jednak literki zbyt małe.
I to tyle.
Jak zwykle, najprostsze rozwiązania są skuteczne.

czwartek, 6 maja 2010

Ubuntu 10.04

Używam Ubuntu od dość dawna, od wersji 6.06 LTS, więc, jak sądzę, mam prawo wyrazić swoje uwagi. A tym razem są one, nazwijmy to delikatnie, mieszane.
Od razu mówię, żeby nie było:
1/ komputer z ATI Radeon 9600
2/ komputer z GeForceGTS250
I tak, na komputerze z Radkiem, który odziedziczyła moja młodsza czas było posprzątać, więc poszła nowa instalacja obok XP-eka. Instalacja wraz z usuwaniem starych partycji poszła koncertowo, Grub2 pięknie nadpisał starego Gruba2, wykrył XP i wszystko ładnie działa, łącznie z ograniczonymi efektami.I nawet przy włączonych efektach można pracować. Obciążenie procesora i temperatury - w normie, nawet nieco niższe. niż w 9.10.
Natomiast komputer mój - dłuugo jeszcze zostanie na 9.10. Nie mam ochoty na karkołomne cudowanie z dopisywaniem różności do plików konfiguracyjnych Gruba w celu ujrzenia sławetnego, choć nie powalającego splasha. Nie mam ochoty na walkę ze sterownikami do mojej grafiki, bo to, co się dzieje w moim sprzęcie - to istna, nie wiem nawet, jak to nazwać. Nigdy jeszcze nie miałam takich cyrków ze sterownikami. Jest wkomplilowany w jądro nowy xorg dla kart nvidii, taki "sprytny", że po zainstalowaniu sterowników, określanych, jako "current" - system się uruchamia w trybie niskiej rozdzielczości. W takim zresztą samym trybie uruchamia mi się LiveCD - chociaż beta uruchamiała się w normalnej "widoczności".
Są już w sieci podane sposoby na to, jak zainstalować sterowniki ze strony vVidii, jeden z wielu poradników: Forum Ubuntu PL, ale...
Moje 9.10 działa sobie równo bez takiego cudowania, bez reinstalacji sterowników za każdym razem, kiedy Kernel nowy się pojawia. Mój sposób jest prosty: mam dołożone repozytoria dodatkowe ze sterownikami nvidii, Kernel PAE i święty spokój. Wychodzi nowy Kernel - sterowniki są do niego automatycznie wtapiane. I komu to przeszkadzało, że można było żyć spokojnie?
Pod tym względem i patrząc na ilość postów na forach na temat sterowników do grafiki - to uważam, że 10.04 jak na razie to za bardzo stable nie jest. No i dlatego, tym razem nie będę się spieszyć z upgradem systemu, będę tak długo walczyć na małej partycji, na której testuję 10.04, aż będę pewna, że wszystko pracuje, jak należy.
A, jeszcze taka śmiesznostka:
Jak instalowałam sobie 10.04 z bety - to system łaskawie pozwolił mi wybrać miejsce instalacji Gruba2, system "stable" - niestety na takie fanaberie nie pozwala, co wkurza mnie maksymalnie, bo to ja chcę rządzić maszyną, a nie na odwrót. Z bety zainstalowałam Gruba na na tej partycji, gdzie cały system testowy. Następnie po wykonaniu update-grub2 w swoim zasadniczym OS - miałam bez problemowe uruchamianie za jego pomocą. Teraz zaś - nie ma mocnych - Grub albo wcale, albo w głównym sektorze dysku ! Czyli znowu podniesione ryzyko, bo jeśli coś tam pójdzie nie tak - to zaczyna się zabawa z odzyskiem/naprawą z liveCD.
Wcale mi się to nie podoba...

wtorek, 27 kwietnia 2010

Test Jolicloud

Dziś zamieszczam, jak napisała moja Starsza, "całkowicie subiektywną recenzję działania Jolicloud".
Bez zmian, bo moim zdaniem, całkiem ciekawie napisała (wybaczcie brak polskich znaków, pisze z klawiatury niemieckiej):
Jedna wizyta w kafejce internetowej,zamowienie sporzadzone online,podpisanie cyrografu z operatorem na uslugi internetowe,3 nerwowe dni czekania na kuriera,ktoremu prawie rzucilam sie na szyje z radosci i oto i jest: mala,zgrabna deska do surfowania,czyli Lenovo S10-2.Otwieram wiec paczke,wyciagam cudo na swiatlo dzienne,podlaczam kabel, i odpalam ciekawa tego,co tez ma do zaoferowania Mister Bill w postaci zainstalowanego systemu Windows 7 Starter..Hmm,pierwsze wrazenie,nie najgorsze,chociaz zdaje sobie sprawe,iz dostaje do reki produkt,hmm,mocno okrojony ze swych mozliwosci.Gwoli wyjasnienia,po polrocznym celibacie w postaci braku dostepu do neta,wypadlam nieco z obiegu,jesli chodzi o nowinki techniczne,i systemy operacyjne,wiec,jaki jest nastepca Visty Wio,nie bardzo wiedzialam,takze,jakie specyfikacje maja poszczegolne wersje.Pozostaje wiec metoda tzw. organoleptyczna,ekhm.Na poznanie co gdzie i jak potrzebowalam mniej wiecej pol przerwy poludniowej w pracy,czyli pol godziny.W tym czasie zdazylam zaliczyc kilka odmiennych stanow swiadomosci w postaci ogolnej radosci z faktu,iz net jest i jako tako dziala (przebywam na ,jak to Germanie ladnie nazywaja, „Arsch des Welt“..),a takze szlagu jasnego,ktory mnie trafil po odkryciu m.in radosnego faktu,iz w owej starterowej wersji NIE moge sobie zmienic tapety,MUSZE sie pogodzic, na zawsze, z flaga z okienek na blekitnym tle,aplikacji jest niezbedne minimum,a Office jest w postaci Trial 60-dniowej.OK,to ostatnie,jeszcze jestem jako tako w stanie zrozumiec.ALE: aby moc korzystac,nalezy udac sie na strone Microsoftu celem pobrania Keycodu,co czynie,i co?W moim,pechowym, przypadku nic.Probowalam 3 razy i trzy razy wyswietlil mi sie uprzejmy komunikat,ze oto „wystapil blad,prosimy sprobuj ponownie,jak sie nie da to z takiej a takiej strony www,a w ogole to podanie + 3 zdjecia..“Tapeta- nie,Office-nie,to co by tu jeszcze..?Krach nastapil dnia nastepnego,po dwukrotnym samoistnym shutdown'ie Windy,a chwile wczesniej doinstalowalam sobie Opere,aby miec wybor pomiedzy: a)przegladaniem internetu a b) byciem przegladanym z internetu vide IE.Nie,nie,nie!Fanem Okieniek nigdy nie bylam,nie jestem i nigdy nie bede,odkad wsiaklam w swiat linuxa,zawsze na moim sprzecie widnialy dwa systemy,z czego Winda ma racje bytu,tylko i wylacznie dlatego,ze niestety nie kazdy sprzet daje sie bezproblemowo uzywac pod pingwinem,i wciaz jest malo za malo supportu ze strony producentow w kierunku OS.Posiadam netbooka,wiec znalezienie odpowiedniej wersji Linuxa dla tak malej jednostki wymagalo nieco zachodu ze strony mojego rodzinnego Guru ,jesli chodzi o ten temat (btw,czy wiecie jak sie czuje czlowiek rozmawiajacy z wlasna Rodzicielka,ktora to mowi w calkowicie innym jezyku?I nie mam na mysli roznic pokolen,tylko zwykla,“informatyczna“ laik-spec, rozmowe?To tak jakby Chinczyk probowal sie dogadac z mieszkancem Finlandii bez uzycia rak..Zgroza..).Ale Kosa1 nie bylaby soba,gdyby z czelusci informatycznej sieci nie wydobyla tego co potrzebne,wiec dnia nastepnego wklepuje w pasek przegladarki www.jolicloud.com,przestawiam umysl z jezyka niemieckiego na angielski,i czytam co tez Chmura ma do zaoferowania.



Otoz dowiaduje sie m.in,ze instalacja jest dziecinnie prosta i szybka (co w moim przypadku ma ogromne znaczenie jesli chodzi o prostote..)a takze calkowicie bezpieczna dla danych windowsa-te pozostaja calkowicie nietkniete;system wyciaga z netbooka maximum mozliwosci (np.z hardware'u,grafiki,baterii,polaczenia internetowego itp.);zamiast mega wielkiej paczki driverow dostaniemy specjalnie wybrane i najlepsze (zakladka 'compatible devices');oprocz przechowywania danych na wlasnym komputerze,mamy mozliwosc umieszczania backup'ow w Chmurze;posiadacze netbooka nigdy nie stana przed problemem braku polaczenia internetowego-jolicloud supportuje setki operatorow sieci,modemy 3G,Wi-Fi i Bluetooth.Jesli nie jestesmy pewni,czy nasz sprzet odpali,mozemy to sprawdzic na stronie pod zakladka 'tech specs'-wybor jest doprawdy imponujacy.Nie pozostaje mi wiec nic innego,jak kliknac 'get now',i zajac sie bardziej przyziemnymi sprawami,np.sprzataniem chalupy,gdyz sciagniecie 701Mb zajmie troche czasu...
Chwila dluzsza minela,pojawia sie okno dialogowe Jolicloud Express,mozna zatem przystapic do instalacji.I tu jedyne co bedziemy robic,to moze dwukrotnie klikac popijac kawe-co zreszta jest sugerowane przez Cloud,to nie zart z mojej strony,a poczucie humoru linuxiarzy i jednoczesnie dowod na to,ze linux DA sie zainstalowac bez kilku godzin wyjetych z zyciorysu i tytulu magistra inzyniera w dziedzinie informatyki.Expressowo,bezbolesnie i bezstresowo,po okolo 10 minutach mozemy po raz pierwszy odpalic Jolicloud na naszym netbooku.Znany z innych dystrybucji ekran logowania,i sprawdzamy co nowego.
Nowoscia jest z pewnoscia mozliwosc wyboru wygladu desktopu za pomoca Desktop Modus.



Po instalacji mamy zainstalowany 'Netbook mode',ktory ulatwia nam poruszanie sie pomiedzy aplikacjami.Chrakteryzuje sie przede wszystkim tym,ze mamy wszystko na wierzchu gwarantujac ekspersowy dostep do tego co nam potrzebne.




Jedno klikniecie na 'dektop mode',i mamy standardowy widok.



Prosze sie nie sugerowac tapeta w tle ;) Cloud oferuje tylko czern, ale mozemy sobie zmieniac background na taki jaki nam sie zywnie podoba,bez zadnych upgade'ow jak w przypadku produktu Microsoftu.Warto zaznaczyc,iz wszelkie zmiany sa niemozliwe w trybie netbook mode,tam mamy czarne tlo i animowane ikonki.Cos za cos.
Tak jak w Ubuntu,mamy dostep do partycji Windowsa.



Ilosc oferowanych aplikacji po instalacji,jest zadowalajaca,jesli zas uznamy,ze potrzebujemy np.pakietu biurowego,klikamy w ikonke My Jolicloud (chmurka) znajdujaca sie u gory po prawej stronie toolbaru,lub w zakladce 'Internet',System laczy sie z netem,i i po chwili widzimy strone startowa MJ.



Szybko i prosto tworzymy konto,i mozemy buszowac po repozytoriach (App Directory).Sami decydujemy co chcemy miec,download przebiega w ekspressowym tempie,mozemy sprawdzic co robilismy w ostatnim czasie (History),a wszelkie updates dostajemy ta sama droga-po pojawieniu sie ikonki na pasku zadan,laczymy sie z Chmura i gotowe.Ponadto mamy mozliwosc korzystanai rownoczesnie z Facebooka itp (Dashboard/Notifications).W razie problemow,mozemy w kazdej chwili liczyc na support ze strony tworcow jak i uzytkownikow JC.





Apropos Internetu.Tworzenie konta dla polaczenia z netem jest bardzo proste i intuicyjne.Juz po chwili,mozemy sie cieszyc dostepem do sieci.Netbook laczy sie nieporownywalnie szybciej niz pod Winda,w przypadku slabego zasiegu (tak jak u mnie),rzadziej tez dochodzi do zerwania polaczenia.Przegladarki zainstalowane standardowo to oczywiscie Firefox,a takze Chromium,ktory nota bene,swietnie sie spisuje.



Do nowosci nalezy zaliczyc te mozliwosc obnizenia czestotliwosci pracy procka,w celu zaoszczedzenia energii w trybie pracy na akumulatorze.Ikonka znajduje sie rowniez wprawym gornym rogu.
Do tego,iz byl to sluszny wybor,nie trzeba mnie dwa razy przekonywac.Dla przecietnego uzytkownika,takiego jak ja,jest to w zupelnosci wystarczajaca dytrybucja,prosta w instalacji,intuicyjna w obsludze,do tego faktycznie wyciagajaca 'ile fabryka dala' z naszego sprzetu.Pelen wybor aplikacji na MyJolicloud daje mozliwosc decydowania,ale przede wszystkim oszczedza miejsce na dysku.Co jakis czas zerkam na spokojna prace procesora,jak dotad nie zdarzyly zarty typu niespodziewane shutdown'y.

Na stronie Chmury mozemy przeczytac:

'OS o ktory Twoj Netbook krzyczał'
Engadget

Moj napewno.A wiecie co jest w tym wszystkim najlepsze?



It's Free!


p.s gdyby ktos jednak uznal,iz lubi uprzykrzyc sobie zycie,zawsze znajdzie to:



Pozdrawiam serdecznie,
halszka23

Linux for Human Beings.

Dodaję, że dotyczy to netbooka Lenovo S10-2.

środa, 21 kwietnia 2010

Pierwsze wrażenia z LL

Tym razem nieco wcześniej sobie testuję nowe Ubuntu. Najpierw na VurtualBoksie, a teraz na małej partycji wydzielonej na dysku.
Pierwsze wrażenia:
LiveCD uruchamia się bardzo długo (piszę o wersji beta2),
Uruchamia się bez żadnych specjalnych działań na Radeonie 9600, co uważam za sukces,
Po zainstalowaniu na VB i doinstalowaniu dodatków dla "gościa" - działa rewelacyjnie lekko i szybko, z dość małym obciążeniem procesora (nawet najnowszy VB od Suna nie obsługuje więcej, niż 1 procesor dla architektury 64 bit). W VB działają sterowniki dla nVidii w wersji 195.36 - ich instalację proponuje narzędzie systemowe i działa Compiz.
Instalacja na dysku fizycznym:
Przebiega bez zakłóceń, trochę zmienione narzędzie partycjonujące może przynieść problemy nowym użytkownikom. Po instalacji bety2 jest ponad 200 MB aktualizacji. Po nich zmieniłam repozytoria na własne, jak również przestawiłam pobieranie z serwerów PL na "main". No i jeszcze ponad 400 pakietów było do updatowania. Ale - system działa szybko. Sterowniki do nVidii trzeba skonfigurować tak, jak już tu pisałam. Jedynie, jak na razie, nie widzę owego sławetnego splasha, i nie wiem, jaka przyczyna tego. No cóż, ale wiem, że kolejne upgradowanie mojego głównego systemu pójdzie dobrze. Na starszym komputerze też, bo skoro liveCD działa, to musi być dobrze!

sobota, 3 kwietnia 2010

Święta

Przy okazji wpisu, żeby nie było tak całkiem tylko "na luzie" podaję przepis na zrobienie sobie listy wszystkiego, co zainstalowane w systemie. Może się przydać w razie konieczności reinstalacji, nieudanej aktualizacji no i oczywiście - przy braku kopii zapasowej.
No to robimy tak:
terminal
dpkg --get-selections > lista_pakietów.txt
W sekundę mamy plik tekstowy.Jeśli chcemy zainstalować wszystko:
terminal
sudo dpkg --set-selections < lista_pakietów.txt
sudo dselect

A teraz kartka z życzeniami - dzieło Ubunciaka tym razem

wtorek, 23 marca 2010

Sterowniki 195.36.15 nVidia

Pisałam o testowych sterownikach do kart graficznych nVidia. Ich oznaczenie to 195.30. Miały bug, który u mnie akurat się nie ujawnił, a mógł doprowadzić do przegrzewania GPU. Wszystkim, którzy używają tych sterowników polecam zrobienie podmianki na wersję 195.36.15 - tam już jest to poprawione.
Jak to zrobić?
Ja mam dodane do
/etc/apt/sources.list takie dwie linijki:
deb http://ppa.launchpad.net/nvidia-vdpau/ppa/ubuntu karmic main
deb-src http://ppa.launchpad.net/nvidia-vdpau/ppa/ubuntu karmic main

Tym razem jednak lepiej zrobić nieco inaczej, niż zwykła aktualizacja, z uwagi na pewne problemy w zależnościach.
Trzeba zaznaczyć w Synapticu do całkowitego usunięcia wersję sterownika 195.30, a następnie do zainstalowania wersję 195.36.15. Po wykonaniu - nic więcej nie trzeba robić. Na wszelki wypadek zrobiłam restart komputera, wszystko działa, nie potrzeba przy takiej instalacji wyłączać środowiska graficznego, robić ponownie konfigurację x-ów, i co najważniejsze - przy aktualizacji Kernela - sterowniki zostaną wkompilowane w nowe jądro automagicznie. Jest to najłatwiejszy sposób na instalację sterowników do karty graficznej, jaki znam, marzeniem jest, żeby sterowniki dla ATI tak można zainstalować...

niedziela, 14 marca 2010

Przydał mi się Virtualbox...

Moja młodsza latorośl zapragnęła dla odmiany zapoznać się z nowym Windowsem 7. Jej maszyna do tego się nie nadaje, no to pozwoliłam na instalację na mojej, ale wirtualnie - tak na wszelki wypadek.Działa to nawet dobrze, nie narzekam, to znaczy mam na myśli Virtualboksa, bo sam Win7 - no cóż, odzwyczaiłam się, mi nie pasuje. Ale nie to jest ważne. Ostatnio skończyłam stronę p. Pauliny i we wszystkich przeglądarkach nawet w IE6 (taki zabytek miałam na XP na maszynie Ubunciaka) strona wyświetlała się koncertowo. Sprawdziłam na Win8 i włos mi się zjeżył! Na intro brak galerii i komunikat o błędzie w skrypcie galerii. W tak zwanym międzyczasie przeinstalowałam Ubunciakowi XP na wersję skompilowaną z SP3, trochę młodszą, okazała się być z IE7. Sprawdzam stronę - to samo, galeria ma błąd. Szukanie w Google - zero możliwości, załozyłam tematy na dwóch polskich forach tematycznych - zero odpowiedzi. Wpadłam na pomysł zajrzeć na forum portalu, z którego ściągam zawsze skrypty - oczywiście, po angielsku. Z pomocą translatora jakoś stworzyłam sensowną wypowiedź i pytanie. Po 30 minutach dostałam odpowiedź! Nikt się ze mnie nie śmiał, nie wytykał, chociaż problem był tak prozaiczny, że aż sama się zaczerwieniłam -o jeden przecinek za dużo! I tylko ten jeden przecinek w index.html tam, gdzie listuje się zdjęcia do galerii blokował wyświetlanie w przewrażliwionych przeglądarkach Windowsa, czysta tragedia. A trudno posądzić np. Chromium i Chrome o jakieś staromodne podejście do kodów, wręcz przeciwnie. Czasami, jak chcę przeglądać szablony to Chromium nie jest wywoływana, tylko Opera.
Dlaczego piszę o tym?
Z dwóch powodów:
1/ Wygląda na to, że jeszcze długo standardy przeglądarek będą wymuszały na ludziach związanych w jakiś sposób z twórczością internetową utrzymywanie w miarę nowego Windowsa na dysku (na szczęście Virtualbox w Ubuntu 9.10 działa idealnie - ale mam zainstalowaną wersję najnowszą, od Suna, świetnie działa udostępnianie plików),
2/ Jest dość duża różnica w traktowaniu nawet tak drobnych problemów na forach zagranicznych, a na naszych.W większości przypadków niestety nasze różnorakie fora nie są skłonne do ratowania skóry takim początkującym osobom, jak ja. Dlatego staram się w miarę możliwości, a jednocześnie nie dopuszczając do nadmiernego bałaganu o w miarę sympatyczną atmosferę na Forum Mint pl

niedziela, 28 lutego 2010

Warsztaty z Joomlą

Jakiś czas temu pisałam, że ciągle muszę się uczyć - i to prawda. Teraz zawzięłam się na Jommlę, sporo ostatnio zleceń się pojawia, a i współpracuję cichcem przy dwóch dużych projektach na tym CMS. Przy okazji trafiło się zlecenie, ale po kolei.
Do tej pory miałam w celach "naukowych" zainstalowanego XAMPP-a. Praktyczne to i łatwe w instalacji, nie wnika w system, ładuje się do /var/opt. Ma jeszcze jedną zaletę: jest skrypt z nakładką graficzną do uruchamiania całości ustrojstwa, albo jest możliwość kliknięcia i uruchomienia potrzebnej części. Nie staruje całość od razu z systemem. No i na tym XAMPP posiadałam parę różnych WordPressów, z różnymi pluginami, w różnych konfiguracjach. Każdy z nich działał dobrze.
Przyszedł czas na instalację najnowszej Jommli. I, niestety, nie dało się, nie ruszyła. Po dyskusji na Forum Ubuntu usunęłam XAMPP i zainstalowałam wszystko z Synaptica. Joomla ruszyła. Ale nie ruszyła wymagana przez klienta galeria. Galeria oparta na Lighboksie. Z założenia - ma tworzyć "po drodze" miniaturki zdjęć i ładnie je wstawiać w moduł tekstowy. Po dociekaniach sama wpadłam w wujka google, przewertowałam sporo stron, przejrzałam swój system no i wyszło, że odpuściłam klienta. O co poszło? Istniał i istnieje nadal pewien bug w pracy PHP5 z GB. W poprzedniej wersji Ubuntu był bardziej upierdliwy, w pewnym stopniu został wyeliminowany w PHP5.2. A ja - mam PHP w wersji 5.3! I jedna jedyna biblioteka, którą trzeba zainstalować - jest w repozytorium dla następnego Ubuntu. I teraz, jakie miałam wyjścia:
1/ cofnąć swoje PHP
2/ dodać repo dla Ubuntu LL i narazić się na dalsze zależności,
3/ kompilować PHP
4/ odpuścić sobie klienta.
Ponieważ Ubuntu LL wychodzi już niebawem - odpuściłam. Szkoda mi czasu na użeranie się z jednym projektem, stawianie systemu "na głowie". Tym bardziej, że jak zwykle, moje Ubuntu jest dopracowane i ustawione ściśle tak, jak ja potrzebuję.
No i dobrze.
Teraz co w pracy?
Ano, strona fotografki wreszcie wisi na serwerze Paulina Milewicz. Właścicielka samodzielnie dodaje zdjęcia do galerii, więc nie wszystko tam jeszcze jest, ale strona działa. Może nie jest to rewelacyjny projekt (hmm, nawet wiem, gdzie tam pewien błąd popełniłam), ale jestem w sumie z niej zadowolona.
Zaczynam myśleć o zmianie swojej strony jangraf.pl, już mi się znudził jej wygląd, a poza tym denerwujące jest dodawanie kolejnych pozycji. Trochę za bardzo mam to wycudowane...

sobota, 30 stycznia 2010

Praca - nie taka straszna rzecz

Szczególnie, jak się pracuje w domu. Szkoda tylko, że to trochę jak na loterii, raz jest, nawet dużo, a później znowu łapanie i czekanie.
Taaa, doszłam do wniosku, że poza XHTML z CSS to ja raczej nie wyjdę, opanuje jeszcze dokładniej Joomlę i muszę znaleźć jakiś inny CMS, taki, żeby się nadawał do bardziej fotograficznych stron, a , jeszcze taki do bardziej biznesowych... Kurczę, czy człowiek, to takie zwierze, co przez cały swój żywot musi się uczyć? Na szczęście - ja to lubię. Ostatnio złapałam zlecenie, gdzie ktoś błagał o ratunek. Ma do oddania pracę inżynierską z materiałem DVD i musiał zrobić stronę do zaprezentowania tego materiału. Kiedyś coś tam, jak pisał, tworzył, ale jakosik chyba było to bardzo dawno. Zrobił świetną grafikę, ale dalszy ciąg to była tragedia. Mam nadzieję, że Jego promotor nie zajrzy nawet przypadkiem tutaj, bo ze względu na grafikę daję screena:



Tak ogólnie, czuje się coraz pewniej w tym co robię. Przy okazji tej pracy powalczyłam sobie nieźle z IE, który uparcie odmawiał właściwego wyświetlania. Cóż, zwalczyłam bestię i mam coraz większą niechęć do systemu Windows.
Pokażę jeszcze jedną pracę, bo nie mogę się doczekać. Jestem w trakcie czekania na zdjęcia i teksty, sama strona jest już zrobiona: Fotografka
Jest na razie na koncie testowym, jak już będzie opublikowana normalnie, pojawi się na jangrafie
A w komputerku - cisza wszelaka, po prostu działa i nic go nie boli. Jak to miło nie mieć problemów ze sprzętem! Systemy również pracują równo, Karmic do pracy, Mint 8 do zabawy i eksperymentów. Znowu mnie kusi, ostatni eksperyment z KDE na Mincie nie bardzo się udał, ale jeszcze raz spróbuję, może coś źle wtedy robiłam , że ekran powitał mnie czarnością...