sobota, 6 czerwca 2009

Niepowodzenia

A w czym?
Ostatnio opanowałam sytuację "w pracy" i trochę czasu mi przybyło. I zachciało mi się zainstalować środowisko E17 na Mincie 7.
A, od początku:
Aktualizacja Minta 6 do 7 poszła bardzo dobrze, tyle, że strasznie długo. Tym razem inaczej to skonstruowano. Najpierw przekonwertowanie Mint 6 do Ubuntu 8.10, później upgrade do 9.04, a na końcu - instalacja pakietów Minta 7. Tyle, że ja bardzo nie lubię reinstalowania, a w dodatku akurat na partycji mintowej nie mam podziału na system, home, tylko jedna przestrzeń. Nie interesowało mnie ext4, bo nie sądzę, by na moim staruszku była jakaś różnica.
Działało wszystko pięknie, ale, jak to baba, zachciało mi się...
I było dobrze, jak miałam tylko gołe E17 zainstalowane. No, ale moduły okazały się być potrzebne, no to pociągnęłam. W sesji z E17 od razu zginął internet, przypuszczam, że któryś z modułów do tego miał służyc, ale po polsku mało co można się dowiedzieć. Wylogowałam z sesji E17, zalogowałam do Gnome i ... niespodzianka, zupełnie nie da się pracować. Na pulpicie mam podwójną ilość dysków, brak sieci, brak wejścia do źródeł. Wszelkie działania mające ustawić sieć - nie przynoszą skutku, okazało się, że w czasie instalacji E17 został usunięty Network Manager, do źródeł nie mogę dodać płyty, żeby go pociągnąć, bo mam zakaz wjazdu (?), stare, ale dobre narzędzie do konfigurowania sieci - nie istnieje. Niestety, jak przypuszczam, za mało wiem i umiem, żeby to wyprostować. Niezbyt pomogło usunięcie wszystkiego związanego z E17. Pierwszy raz spotkałam się z tak daleko idącą ingerencją innego środowiska w "macierzyste", a szkoda, bo samo E17 jest bardzo atrakcyjne i wbrew swojej atrakcji, działa "lekko". No i tym sposobem właśnie ściągam ISO Glorii.
Dalej:
Wypatrzyłam projekt opartu na Suse - tworzenie on-line swojego distra (oczywiście w oparciu o tą dystrybucję). Fajnie, dostałam zaproszenie do testowania tego wynalazku, wybrałam sobie, co chcę mieć, a czego nie - i puszczam kompilację - całość ISO (liveCD) miało mieć ok. 340 Mb. Czas - najpierw szybko leciało, a po 3/4 - wyświetliło mi - 85 godzin! Stwierdziłam, że n ie dla mnie ta zabawa, przerwałam. Ale jeśli ktoś chce, ma dobre łącze może się tym zainteresować, wydaje się to być ciekawą ideą, szkoda, że nie ma (albo nie wiem), czegoś takiego opartego na Ubuntu. Podaję adres: Suse Studio
No i tak jakoś mi nie idzie. Boję się instalacji Minta7, bo wiem, że będą kłopoty z grafiką (Ubuntu 9.04 Live nie uruchomiło mi się), ale cóż, z tym, to już chyba sobie poradzę.

Brak komentarzy: