czwartek, 21 sierpnia 2008

Sieć, a raczej jej brak!

Nie wytrzymam nerwowo dzisiaj! Przećwiczyłam wszystkie możliwości wpięcia nowej sieciówki we wszystkie możliwe sloty, zainstalowałam sterowniki, przeinstalowałam sterowniki, kilka (chyba) dziesiąt razy restart i ... d... I to na XP. Na Linuksie nie robię eksperymentów. Cztery telefony do wsparcia technicznego TP, dwa do zaprzyjaźnionego "pana od naprawy". Cały czas na ethernecie mam jeden wynik: komp kartę widzi, pokazuje, gdzie jest wsadzona i melduje, że kabel sieciowy jest odłączony. Nie mam zapasowego kabla. No, cóż - pozostało USB. Dobra, zainstalowałam LiveBox na USB. I tak mniej więcej co 15 - 60 minut nie ma internetu. Restart maszyny i się pojawia, i znika, i tak się bawimy w kotka i myszkę. Nawet nie mogę zdążyć pobrać programu do zainstalowania sterownika pod Ubuntu. A, jeszcze na dodatek - ostatnia konsultantka wykrztusiła, że jest linia przeciążona, bo coś tam przełączają, dołączają i takie tam. No to mam komplet! Na tyle przytomna, że nie radziła grzebać w ustawieniach, bo w takiej sytuacji - nie wiadomo co wyjdzie. Czyli jak na razie - wiem, że nic nie wiem! I tym miłym akcentem mówię - być może do jutra!

Brak komentarzy: