wtorek, 2 września 2008

System plików

Tak sobie wczoraj siedziałam i patrzyłam na listę plików w Linuksie. Wyszło mi, że pewnie wywołam znowu "świętą wojnę", ale trudno.
Zdecydowanie widzę wyższość systemu plików w Linuksie! Zdecydowanie ten system potrafi sie ochronić przed grzebaniem w nim użyszkodników, zdecydowanie jest jaśniej skonstruowany. Wyświetlam i wiem, gdzie co jest. Wiem, gdzie mogę bezkarnie sobie ustawiać, kombinować, a gdzie trzeba z roota - i tu stop - orkiestra, podaj hasło, a więc zastanów się, co robisz! To samo z wyświetlaniem głównego menu. Klikam, wyświetla mi się grupa programów, a tam uporządkowane alfabetycznie nazwy.
W Windowsie: klikam we "Wszystkie programy" i ... widzę totalny galimatias. Podobno jest jakiś sposób na to, żeby zrobić porządek, ale nie chce mi się szukać. Skutek: przeładowany pasek szybkiego uruchamiania. Szukanie czegoś w XP - to szukanie po dyskach, miejscach lub używanie "znajdź", co daje przeważnie nie ten wynik, o który chodziło, koszmar.
Usuwanie i dodawanie programów
Linux: tu trzeba się raz zdecydować (najlepiej na początku używania) na aptitude bądź apt-get. Ja wolę apt-get. Dodaję programy i od razu widzę, ile miejsca mi zajmie, jakie zależności dociągnie i czy wszystkie są dostępne. Jak nie ma wszystkiego, czy coś jest uszkodzone - stop! I nie ma czegoś takiego, że zainstaluje się program, a później nie można uruchomić, bo coś tam... Przy usuwaniu, na odwrót, też mam wszystko zameldowane, muszę tylko potwierdzić, czy aby pewna jestem, że chcę usunąć.
A w Windows? Ile razy się męczyłam z usuwaniem jakiegoś opornego programu!!! Musiałam do tego ... zainstalować specjalny program! Ile śmieci zostaje, instalatorów, które nie są automatycznie usuwane. Na przykład: aktualizacja Opery: ściągam instalator, klikam, pytanie: pełna, czy aktualizacja? Opowiadam: aktualizacja. Leci. OK. Zostaje: kolejny instalator! I tak ze wszystkim, Zone Alarm, Avast i co tam jeszcze. A sławetny rejestr? Konia z rzędem temu, co potrafi się w nim poruszać i odśmiecić! Znam ten system od dawna, ale już kilka razy, po czyszczeniu musiałam przywracać klucze (programy, reklamowane jako "absolutnie" bezpieczne), bo nie chciało coś działać. Teraz używam tylko CCleanera, ten mi jeszcze nic nie popsuł.
Windows nie potrafi nawet tego, żeby dobrze, szybko i skutecznie zdefragmentować dyski i pamięć RAM, do tego też mam obcy program. I pomyśleć, że ma ten OS już tyle lat, a moje Ubuntu takie młode i takie łatwe...

7 komentarzy:

Robert Trzciński pisze...

Linux to wynik podpatrzenia błędów, które zrobił Microsoft - to moje zdanie, ale proszę - bez polemiki.

Fakt... Teraz to i ja mam burdel na dysku twardym. Ale to głównie przez niedbalstwo i lenistwo. CCleaner działa i nie ma żadnych problemów. A "Wszystkie programy" to normalnie coś, co pozwala wyrywać sobie włosy z łba pod wpływem silnych emocji... 4 kolumny, co z tego, że posegregowane alfabetycznie jak i tak czasem trudno coś znaleźć. No i wiem, że można ustawić by lista była, która się przesuwa... ale to i tak żmudne...!

PS: Chcę Linux'a... lecz wszystko trzeba ogarnąć, 12 GB zdjęć nagrać i zrobić coś, by przy rozruchu klawiatura działała - bo teraz jest z tym problem... (?)

B.Jakubowska pisze...

To znaczy, co się dzieje z klawiaturą? Masz jakąś specjalną, optyczną, czy jakis inny wynalazek? A Ci powiem, że 12 Gb nagrać, to nie jest wymówka, 3-4 płyty? Ile Ci to zajmie?

Robert Trzciński pisze...

Tak, tyle że przez dłuższy okres nie miałem płyt czystych, by nagrać na nie zdjęcia. Dzisiaj będzie trzebać zrzucić foty na DVD... i po ptokach.

Klawiatura USB. Przy rozruchu nie mogę wybrać czy chcę XP czy Ubu (bo z ciekawości raz chciałem odpalić Ubu z płyty).

A ja nie chciałem żeby wyszło to na wymówkę... bo to nie wymówka...

B.Jakubowska pisze...

Proszę bardzo: klawiatura na usb+grub:
http://forum.ubuntu.pl/showthread.php?t=51879

(trzeba włączyć w BIOS coś podobnego do tego: USB Keyboard Support Via). Daj znać, czy pomogło.

Robert Trzciński pisze...

No dobra... To jak ja mam wejść do BIOSu skoro klawiaturnia nie działa... (?)

B.Jakubowska pisze...

Przepraszam, dopiero teraz jestem na linii. Słuchaj, to jest tak: nie wkładaj płyty z Ubuntu, jak uruchamiasz komputer musisz znaleźć klawisz, którym wejdziesz w BIOS. Czasami pisze przy uruchamianiu który to (delete często). To jest pierwszy ekran przy uruchamianiu, tam przeważnie wyświetla się nazwa płyty, albo coś podobnego. Dopiero jak wejdziesz w BIOS, znajdziesz to od klawiatury i włączysz - to wyjście z BIOS - przeważnie "esc" (najpierw będzie monit o zapisanie ustawień), no i później normalne uruchomienie Windy, wyjście z Windy (nie "uruchom ponownie") i dopiero wystartuj z liveCD Ubuntu.

B.Jakubowska pisze...

Zaraz, jeszcze jedno, pod Windą, rozumiem klawaiatura działa? Jeśli nie - lub w czasie rozruchu nie możesz wejść do BIOS - to weź od kogoś zwykłą klawiaturę na starą końcówkę i wtedy wejdź.